Forum Hunters of the Weird
Kryptozoologia, Ufologia, Zjawiska Paranormalne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Historia "Jagnieni"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Hunters of the Weird Strona Główna -> Zjawiska Astralne / Servitor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
theGreatWhiteHunter
Administrator



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 12:09, 06 Wrz 2009    Temat postu: Historia "Jagnieni"

Posty przeniesione z tematu „Urój” napisanego przez koleżankę jagienia.
Temat opisuje niezwykły przypadek spotkania z Servitorem
(większość postów będąca odpowiedziami innych użytkowników nie została przeniesiona bo albo nie wnosiła nic do tematu, albo zawierała nieprawidłowe konkluzje)
[link widoczny dla zalogowanych]

jagienia
Witam!
Jako, że jestem nowa na tym forum, chciałam się przywitać. Jak w temacie mam nadzieję, że mi pomożecie wyjaśnić to co dzieje się wokół mnie, lub raczej ze mną. Cenię was za to, że nie wierzycie we wszystko co wam podają, lecz staracie się logicznie wyjaśniać pewne rzeczy.
Chciałam jeszcze przeprosić za mój polski, ponieważ przeszło 20 lat mieszkam za granicą i w języku ojczystym rozmawiam jedynie z dziadkami, dawno w nim nie pisałam.
Jestem typową racjonalistką, opanowaną i chłodno patrzącą na wszelkie niewyjaśnione ciekawostki. Jako psychiatra obnażyłam wiele paranormalnych zjawisk jak zjawy, duchy itp. kiedyś nawet u jednej pacjentki z kolegą przeprowadziliśmy egzorcyzmy ( na schizofrenię pomogło wybornie).
Przepraszam rozpisałam się.
pominę historię mojego dzieciństwa, bogatej wyobraźni i złudzeń optycznych. Przejdę od razu do sedna sprawy.
Pracuję głównie z dziećmi dlatego staram się zrozumieć najlepiej moich pacjentów. Większość z nich ma wyimaginowanych przyjaciół. Ja nigdy kogoś takiego nie miałam dlatego chciałam zobaczyć jak to jest. Dość intensywnie myślałam o nim, stworzyłam sobie ”przyjaciela”. Niestety coś poszło nie tak i mój, jak go nazywam, Urój zaczął żyć własnym życiem. Chodzi po moim domu, robi herbatę itp. początku obwiniałam o wiele rzeczy mojego psa, ale on o ile mi wiadomo herbaty parzyć jeszcze nie umie, albo odgrzewać posiłków. Poza tym jeśli jest ze mną w kuchni a ktoś rozbija się w sypialni, trudno go o to winić. Dodam, że mieszkam tylko z psem, narzeczony pracuje na drugim końcu kraju, w domu mam alarm, Więc nikt obcy nie może wejść. Coraz częściej widzę Uroja jak osobę z krwi i kości, nie przypomina mi nikogo znajomego ani z dziś ani z przeszłości (nawet pod hipnozą go nie pamiętam) co troszkę kłóci się z definicją urojenia. Kiedyś budził mnie głośnym mlaskaniem albo rozbijaniem się po kuchni, kiedy juz miałam dość nawrzeszczałam na niego(wiem brzmi jak zaburzenia emocji) i o dziwo już mnie rano nie budzi Znalazłam dobrego psychiatrę, wzięłam leki.
Takiej typowej racjonalistce powinno pomóc. Niestety jest jeszcze gorzej. Osoby trzecie zaczynają go traktować jak żywą istotę. Ostatnio mama wpadła do mnie bez zapowiedzi, mnie nie było w domu. Potem zostałam wypytana kiedy zerwałam z narzeczonym, czemu nic nie powiedziałam, czy nie uważam, że za wcześnie aby zamieszkać z nowym mężczyzną. Oczywiście mama opisała mi tego bądź co bądź uroczego młodego człowieka, nie muszę chyba nawet pisać, że opisała mojego uroja. W tamtym tygodniu mój ”przyjaciel” podając się za mojego asystenta zwolnił moich studentów z zajęć, rozmawiał z trzema osobami.
Proszę nie śmiejcie się ze mnie. Miałam nadzieję, że to tylko przemęczenie i chwilowa słabość. Jednak teraz sprawy robią się nieco dziwne. Dodam, że badania nie wykazały żadnych schorzeń neurologicznych. Z medycznego punktu widzenia jestem zdrowa. Z terapii też nic nie wynika.
Macie może jakieś pomysły co to może być?

Jeśli chodzi o projekcję w psychologicznym znaczeniu to raczej nie sądzę, aby o to chodziło. Zresztą, żebym mogła pracować musiałam przejść terapię indywidualną i znam dość dobrze swoje mechanizmy obronne, nie działają patologicznie. Chociaż urojenia rzeczywiście są formą projekcji. Sprawdziłam w książkach i po polsku to jest omam złożony. Ja podejrzewałam zaburzenia psychotyczne, schizofrenię prostą, ewentualnie histerię. Niestety nie spełniam kryteriów diagnostycznych. Fakt mogłabym mieć silny zespół paranoidalny, ale nie wmówiłabym innym, że widzieli coś co jest tylko w mojej głowie.
To jest dla mnie strasznie dziwna sytuacja, ponieważ jak pisałam całe życie walczyłam z tego typu złudzeniami. Ignorowanie ”przyjaciela” nie pomaga bo wtedy robi się bardzo nachalny i mimo wszystko nie znika.

Dziękuję za sugestię, niestety wszystko sprawdziłam, zanim do was się odezwałam. Pisałam na początku, że w zjawiska paranormalne średnio wierzę, tzn. mój pogląd jest następujący dopóki mogę coś wyjaśnić w sposób racjonalny to nie uznaję tego za paranormalne, w ten sposób kilka ”cudów” odarłam z ich nadnaturalnej otoczki. Podatna na sugestię nie jestem inaczej w moim zawodzie dawno siedziałabym razem z moimi pacjentami. Jeśli byłabym podatna na sugestię nie byłabym teraz ateistką (wychowałam się w bardzo religijnej rodzinie) a do tej pory byłabym co najmniej kilka razy opętana, nawiedzana przez duchy i inne takie. Często byłam w miejscach ponoć nawiedzonych ze znajomymi, czasem sama, żeby sprawdzić - nigdy nic. Jak wcześniej zaznaczyłam jestem zimną realistką. Nikomu innemu też nie mówiłam o moim eksperymencie, a i o Uroju wie jedynie mój terapeuta, do którego poszłam, już po wprowadzeniu się Uroja. Fakt może alarm to nic trudnego w obejściu, ale mój pies już nie. Przyznam w obecności mojego ”przyjaciela” zachowuje się nieswojo, ale inaczej niż w stosunku do obcych lub członków rodziny- a jedynie na tych nie rzuca się- pies jest tresowany.
Jako, że Urój pojawiał się nie od razu, lecz etapami również brałam pod uwagę względy medyczne, przebadałam się dokładnie, nie tylko na substancję szkodliwe, ale także na raka, padaczkę etc. słowem wszystko powodujące halucynacje. Dom również jest czysty, żadnego grzyba, ulatniającego się gazu, chorych gryzoni, robiłam wywiad wśród sąsiadów, żadnych nadzwyczajnych rzeczy. A byłabym zapomniała psa też przebadałam gruntownie.
Osoby, które widziały Uroja to moja mama- ok była w moim domu, ale raczej mało prawdopodobne aby jej halucynację pokrywały się z moimi, wątpię też aby żartowała w ten sposób, tym bardziej, że opisała dokładnie wygląd. Po drugie dwie studentki, mogła przeważać chęć ucieczki z zajęć, ale bardziej prawdopodobne gdyby opisały mojego prawdziwego asystenta a nie tego ”nowego”.
Niemniej jednak dziękuję bardzo za próbę racjonalnego i logicznego wyjaśnienia zjawiska. To mnie utwierdza, że dobrze trafiłam.
No tak jeszcze kwestia zdjęć, próbowałam już. Niestety wtedy był jeszcze mało ”uchwytny”, potem aparat uległ zniszczeniu, nie pytajcie jak. Mnie najnowsza technologia po prostu nie lubi. Jutro kupuję drugi. Kamerę też ilekroć nie nastawiłam na noc, rano była wyłączona, bez nagrania, podobnie internetowa.
W tym tygodniu lecę na kilka dni do mojego narzeczonego, wtedy już będziemy mieli 100% pewność, czy to czynniki związane z domem.

Wspaniały jesteś za ten Twój sceptycyzm, naprawdę jestem Ci za to wdzięczna, może uda nam się znaleźć jakieś inne racjonalne wytłumaczenie:)
Jeśli chodzi o mój zawód to jestem psychiatrą jak pisałam i dyplomowanym psychoterapeutą. Wiem doskonale, że często widzimy co chcemy, podobnie z uczuciami itp. Tylko, że ja po pierwsze z bogatą wyobraźnią nauczyłam się radzić sobie jeszcze w dzieciństwie, po drugie Uroja nigdy zobaczyć nie chciałam, bardziej byłam ciekawa stanu umysłu, jaki się wtedy ma (jak to jest mieć wyimaginowanego kolegę, podobnie jak noszenie sztucznego brzucha, aby poczuć jak się czuje w ciąży- od tego nie zajdziemy w ciążę i raczej nie uwierzymy, że naprawdę jesteśmy). Może niedokładnie sprecyzowałam na początku, za co przepraszam, nigdy sobie nie wyobrażałam dokładnie jego wyglądu, jedyne co robiłam to zachowywałam się tak jakby on był w konkretnym miejscu, np. rozmawiałam z nim, nigdy nie miałam nawet cienia myśli, że go zobaczę. Dlatego teraz jestem w takim dużym szoku.
Ja także onkologiem nie jestem, ale miałam kilku pacjentów z halucynoidami.
Nie mam pojęcia co to może być, i szczerze cały czas ciężko mi się skłonić ku zjawiskom paranormalnym- podkreślam jeszcze raz nigdy w nic takiego nie wierzyłam i aktualnie również jestem sceptykiem.
Pisałam, że brałam pod uwagę histerię, ponieważ zdarzały się w przeszłości udokumentowane przypadki zbiorowych ataków tej choroby. Jung przypisywał to zbiorowej świadomości.
Wcześniej o wszystkim co nadnaturalne wiedziałam tylko tyle aby z tym walczyć. Z całym szacunkiem ale dla mnie duch i zjawa to jeden kij, poltergeist- coś słyszałam, ale jestem ignorantem w tej dziedzinie przyznaję. Podobnie nigdy nie wierzyłam w opętania i nadal nie wierzę, zbyt wiele chorób widziałam.
Ja jestem średnio ciekawa dalszego rozwoju akcji, cała sytuacja jest dla mnie nużąca i nieco frustrująca. Szczerze to mam nadzieję, że któregoś dnia wszystko po prostu wróci do normy.

Też myślałam o podświadomości dlatego poszłam na terapię. O hipnozie już pisałam, chodziło też o fakt, aby przypomnieć sobie kim jest ów Urój, ponieważ urojenia najczęściej są jakimiś szczegółami zakotwiczonymi w przeszłości niestety nic z tego nie wyszło, w stanie hipnozy również nie miałam pojęcia kim jest ów ktoś, lub czego chce.
Na rozmowę z nim również wpadłam wcześniej w końcu nic tak nie działa na mechanizmy obronne i inne zaburzenia jak konfrontacja z wytworami własnego umysłu. Wtedy czułam tylko takie dziwne coś, nie wiem jak to opisać, jakby dotyk, najczęściej na dłoni, lub ramieniu.
Domyślam się, że 4400 to jakiś serial, niestety telewizję raczej oglądam rzadko.

A ja właśnie dostałam rozwiązanie, niepotrzebnie zawracałam głowę, przepraszam za zabrany czas, dziękuję za próby pomocy.
Około 21 wróciłam z kolacji z przyjacielem. Zastałam dom wywrócony do góry nogami. Ktoś jednak musiał obejść alarm pomimo tego, że ostatnio kilka razy miałam zmieniane ustawienia i montażysta zapewniał, że jest nie do sforsowania, a mój wspaniały pies obronny leżał pod sofą i cały czas warczał, żałosny widok, wyglądał jak wystraszone szczenie, z trudem go wyciągnęłam. Wezwałam policję, żadnych śladów włamania, żadnych odcisków( ktoś był sprytny). Sprawdziłam większość cennych rzeczy, wszystkie są. Czyli ktoś zrobił mi brzydki kawał. Do tej pory, próbowali mnie nastraszyć w łagodny sposób, ciekawe jak robili sztuczkę z herbatą albo kołdrą (gdy musiałam już wstawać a nie chciało mi się ściągano ze mnie kołdrę)i wiele innych. Jeszcze ciekawsza jestem jak uporali się z psem, pewnie coś w jedzeniu, chociaż on je tylko jedzenie ode mnie, lub kogoś z rodziny, i jego krew też była badana na obecność substancji psychoaktywnych i innych.
Najdziwniejsze jest to, że po całym domu były porozrzucane zdjęcia z moim narzeczonym.
Mam już dosyć tego wszystkiego i tej okolicy dziś wylatuję na kilka dni a po powrocie sprzedaję dom i kupuję inny.
Pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko i powodzenia.

Dziękuję za radę. Szczerzę to bałam się trochę, że teraz mi się oberwie, jednak trafiłam na dobre forum.
Oczywiście, że sprawy nie zamierzam bagatelizować, tym bardziej, że ta cała sprawa jest bądź co bądź nieco dziwna. Jak pisałam niestety policja śladów żadnych nie znalazła, po oględzinach miejsca, na szczęście mają rysopisy, niestety nie znaleźli też niczego dziwnego co mogłoby tłumaczyć jakieś sztuczki. Serwisant też zapewnia, że alarm jest sprawny i nikt przy nim nie grzebał. Dziś dzwoniła do mnie mama chciała wejść do domu sprawdzić dokładnie wartościowe rzeczy, mój pies za żadne skarby nie chciał wejść do środka. Nawet nie chcę myśleć co mu zrobili, chociaż obrażeń żadnych nie ma.
A i jeszcze z dziwnych wydarzeń, mój przyjaciel po odwiezieniu mnie do domu miał wypadek. Jest przekonany, że ktoś mu nagle wyskoczył na drogę. Policja żadnych śladów na razie nie znalazła. Dowiedziałam się o tym dopiero teraz przez zmianę czasu.
Jednak najdziwniejsza wydaje się reakcja mojego narzeczonego, z reguły bał się puścić mnie na drugą stronę ulicy samą, teraz całą sprawę bagatelizuje. Stwierdził, że to pewnie pies tak narozrabiał, bo za długo pozostawiłam go samego. I jeszcze oberwało mi się o spotkanie. Ale w końcu przekonałam go na zmianę domu.
Dziękuję wam za wszystkie rady i próby wyjaśnień. Przepraszam za zawracanie głowy. Ja jednak wolę, że to nie żadne duchy, teraz przynajmniej wiem z czym walczę. Swoją drogą zauważyłam jaką ignorantką jestem w sprawach paranormalnych. poszukam o tym trochę więcej informacji, trzeba wiedzieć z czym się walczy Wink

jagienia
Witam ponownie!
Niestety sprawa wydaje się bardziej skomplikowana i nie tak łatwa do rozwiązania jak mi się wydawało. Postaram się zrelacjonować wam najjaśniej jak potrafię co się ostatnio stało.
Jak pisałam postanowiłam poszukać różnych informacji o zjawiskach paranormalnych, zawsze lepiej wiedzieć więcej niż mniej. Nie wiedziałam gdzie można zacząć szukać, stwierdziłam, że najlepszy będzie sklep z ezoteryką. Kiedy narzeczony był na spotkaniu poszłam do jednego z takich sklepików. Zaraz po moim wejściu kobieta sprzedająca tam zaczęła bardzo krzyczeć coś po hiszpańsku i wyrzuciła mnie. Trudno się przyznać, ale hiszpański znam słabo, zrozumiałam coś o jakimś przekleństwie, klątwie, diable- coś takiego, przy czym jak mówię jest to dość wolne tłumaczenie, ponieważ kobieta krzyczała bardzo szybko, dodatkowo było to dla mnie zaskoczeniem, jeszcze z żadnego miejsca nikt mnie nie wyrzucił, na koniec powiedziała jedno słowo po angielsku ”sługa”. Nie miałam zamiaru zrażać się histeryczną reakcją starej kobiety. Szybko zlokalizowałam drugi sklepik, wybrałam dwie książki, przy kasie kobieta dała mi jeszcze jedną książkę, zdjęła swój krzyżyk i włożyła mi go w rękę. Po czym przestrzegła, żebym czytała tylko gdy będę miała pewność, że jestem sama.
Po powrocie do mieszkania rzuciłam książki razem z krzyżykiem do walizki, nie miałam ochoty na żadne niezwykłe historie.
Dziś przyleciałam do domu, ponieważ nowy dom jest w fazie zakupu, a do starego nie miałam najmniejszej ochoty wracać wynajęłam pokój. Odwiedziłam mojego przyjaciela w szpitalu, cały czas twierdzi, że ktoś był na drodze i na pewno go potrącił, jest w stanie nawet podać rysopis. Policja żadnych śladów nie znalazła. Jedynie co znaleźli dziwnego w samochodzie to zdjęcie moje i mojego narzeczonego na siedzeniu. Jestem pewna, że ja mu tego zdjęcia nie dałam, on też sam raczej nie wziął, bo było ono w albumie schowanym w szafie.
Gdy wróciłam do hotelu, czułam znów obecność Uroja. Miałam przygotowaną kąpiel. Wiem od obsługi, że nikt u mnie w pokoju nie był, sąsiedzi natomiast słyszeli kroki.
Z ciekawości zaczęłam przeglądać książkę, którą dostałam od tej kobiety. Książka jest o magii. Gdy zaczęłam czytać Urój zaczął mi dość nachalnie przeszkadzać, np. rzucał poduszkami, gasił i świecił światło, rozrzucał ubrania ( we mnie niczym nie rzucił), kiedy krzyknęłam, żeby przestał uspokoił się, ale nadal da się wyczuć jakieś napięcie. Przeraziłam się gdy zaczęłam przeglądać symbole. W moim poprzednim domu były dosłownie wszędzie, obrazy, rzeźby wszystko coś oznaczało, pomimo tego, że było zrobione w stylu nowoczesnych dodatków. Nawet mój pierścionek zaręczynowy, który do dziś uznawałam za niezwykle oryginalny. Dodatkowo mój narzeczony ma na kręgosłupie wytatuowany mały krzyż Anch w którym pomimo małych rozmiarów są jakieś znaki napisane. Zawsze go o to pytałam, bo nie pasowało mi to do jego wizerunku, odpowiadał, że błąd jednej imprezy. Zawsze mi to wytłumaczenie pasowało, ale teraz sama nie wiem. Nie chcę wpaść w jakąś paranoję, niedługo zacznę szukać trzech 6 w jego włosach;). Ale pragnę też rozwiązać tę zagadkę bo nie mam zamiaru żyć w takich warunkach. Ostatnio zauważyłam, że gdy jestem z moim narzeczonym Urój nigdy się nie pojawia. Chciałam zapytać spotkaliście się kiedyś z jakimiś przejawami magii, coś takiego jest w ogóle możliwe??
Ach zapomniałabym mój pies od kiedy wróciłam nie odstępuje mnie ani na krok, zawsze chodzi przy mojej nodze i cały czas jest bardzo napięty, waruje bez polecenia i bez powodu namacalnego.

Hmm. Ja nie wiem, czy te symbole są przeklęte czy nie, bo szczerze każdy z nich ma po kilka znaczeń, zarówno w książkach jak i w necie. Poza tym mam chyba jednak bardzo ograniczony umysł, bo trudno mi bardzo przyjąć do wiadomości, że coś nabazgrane może coś oznaczać. Przerażała mnie zawsze wiara ludzi w coś takiego. Egzorcysta- może spróbuję, jak mówią co Cię nie zabije Wink. Szukam informacji o tym ”słudze”( nie wiem czy dobrze tłumaczę słowo ”servitor”). Poltergeist jest chyba z reguły nieprzyjazny, może się mylę, ale wtedy wyprowadzicie mnie z błędu. Tymczasem Urój jest, przynajmniej w stosunku do mnie, przyjazny, jakby opiekuńczy, i kiedy każę mu przestać, uspakaja się. Tylko dwa razy zdarzyło mu się rozwalać rzeczy ( o ile przyjmiemy, że wtedy u mnie w domu to jego sprawka).
Paranoja, już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nuży mnie już ta cała sytuacja i zaczynam się jej bać.
Dziękuję za wszystko, mam wrażenie, że strasznie inteligentny z Ciebie facet. W ogóle nie wiem skąd wszyscy tyle wiecie i potraficie wierzyć w pewne rzeczy. Podziwiam.
Pozdrawiam.
Zapomniałabym, mam się spotkać dziś z detektywem prowadzącym śledztwo w sprawie ewentualnego włamania, jeśli dowiem się czegoś konkretnego dam wam znać.

Witam!
Ze spraw formalnych, jeśli nie macie nic przeciwko, mówmy sobie na Ty, nie jestem jeszcze tak bardzo stara;) Poza tym wg mnie wprowadzanie zwrotów Pan/Pani tworzy dystans- to taka moja mała propozycja.
Z 6 to był taki żart, w sumie to śmieję się już sama z siebie. Przez całą tę sprawę i książkę, którą mi dała ta kobieta zwracam uwagę na rzeczy, które zwykle bagatelizowałam np. tatuaż narzeczonego, jego bractwo studenckie, obrazy, rzeźby, nawet pierścionek. Dodatkowo słowo ”servitor”, które tłumaczę jako sługa, występuje u nas głównie w znaczeniu Biblijnym, przypomniał mi się jakiś fragment filmu i dlatego zażartowałam z tym szukaniem 6.
Urój nie poleciał ze mną do narzeczonego, jednak po powrocie i zmianie miejsca zamieszkania (inne miasto), przeprowadził się ze mną.
Rozmawiałam z policją dowiedziałam się, że mam ”ochronę” i nikt mnie nie śledził, więc tylko najbliżsi wiedzą gdzie obecnie mieszkam. W domu nie znaleźli żadnych śladów, nic co mogłoby pomóc rozwiązać zagadkę. Co więcej alarm nie wykazał żadnego wejścia do domu lub do jego obwodu w tym czasie( nie wiem, czy dobrze piszę bo na technologii się nie znam). Najbardziej zastanawiające są zdjęcia porozrzucane, gdyby to był akt zazdrości to byłyby poniszczone, to wygląda jakby ktoś mi przypominał ”halo nie jesteś singlem”. Z psychologicznego punktu widzenia to nie ma sensu. Robię nieraz portrety psychologiczne, ale tu jest za dużo niejasności, poprosiłam o taki portret mojego bardziej doświadczonego kolegę.
Ach i jeszcze kaseta z monitoringu na uczelni. Widać te dwie studentki natomiast w miejscu gdzie stał mój ”przyjaciel” kaseta jest jakby naświetlona, uszkodzona, w każdym razie widać tylko bardzo niedokładny obraz.
Rogaty ”przyjaciel” też jest dla mnie najmniej prawdopodobny. Co prawda w kwalifikacji chorób psychicznych jest opętanie ale ja osobiście nie znam żadnego lekarza, który postawiłby taką diagnozę. Nawet słynna Anneliese Michel ( pierwowzór Emily Rose) jak wykazała później autopsja cierpiała na schizofrenię. Poza tym jeśli już diabeł by istniał to ludziom i bez demonów dobrze idzie czynienie zła. Dodatkowo, czy można być nawiedzonym nie wierzącym?- To dopiero byłby paradoks.
Przyjazny duch, może i tak, ale z jakimiś dziwnymi odchyłami. Zachowuje się troszkę jakby był niezrównoważony psychiczne, w jednej chwili jest wszystko w porządku, budzi mnie do pracy, szykuje kąpiel, a za chwilę rozrzuca rzeczy, lub materializuje się mojemu przyjacielowi tuż przed samochodem.
O obecności Twojego niewidzialnego przyjaciela świadczy tylko Twoje subiektywne odczucie, tak?
Oczywiście, że możesz wiedzieć gdzie mieszkam to żadna tajemnica. Mieszkam w Stanach, nie pisałam tego na samym początku, żeby nie było uprzedzeń, wiem co się mówi o Amerykanach ( chociaż ja jestem i czuję się Polką), i rzeczywiście większość z nich jest naiwna i łatwowierna.
Dziękuję za zainteresowanie.

Do Alex1990. Natknęłam się już gdzieś na takie info, lecz odrzuciłam tę możliwość. Nie można chyba stworzyć czegoś o istnieniu czego nawet nie miało się pojęcia, z wiedzą tajemną łączy mnie tyle co woła z karetą- więc nawet przypadkiem trudno byłoby mi ”wyczarować” Uroja. Bardzo chętnie udzieliłabym jakiś konkretnych informacji na temat tej istoty i mnie jako stwórcy. Niestety jak pisałam udawałam, że mam niewidzialnego przyjaciela, bardziej interesowały mnie subiektywne moje odczucia. Nawet przez moment mi nie przeszło przez myśl, że ktoś rzeczywiście może słuchać. Eksperyment zaplanowałam na 6 miesięcy po około 4 zaczęły się dziać dziwne rzeczy, przy czym jak pisałam na początku obrywało się mojemu psu-to jest cała historia, odnośnie okoliczności, to jakiś miesiąc wcześniej narzeczony wyjechał w sprawach zawodowych a ja kończyłam książkę, więc miałam nieco więcej stresu niż zwykle i byłam nieco przemęczona, dlatego z początku myślałam o przeciążonej psychice. Nic niezwykłego, żadnych zabaw w wywoływanie duchów, nawet nie miałam żadnego pacjenta z nietypowymi objawami choroby.
Urój nie jest agresywny kiedy go ignoruję, wtedy jest tylko bardziej nachalny. W ”szał” wpadł tylko dwa razy, kiedy byłam na kolacji(czasem nie było mnie w domu dłużej) i kiedy przeglądałam książkę, którą dostałam. Mi nigdy nic nie zrobił i nigdy nie był w stosunku do mnie agresywny.
zastanawiam się tak teraz, jeśli to naprawdę ten sługa, to może się po prostu przyplątał, jak pies?
Do budrys73. Przyznam, że mało zrozumiałam z Twojego posta, czytałam go ze słownikiem, ale i tak czuję się głupia;) Jeśli chodzi o alarm to ja umiałam go tylko włączyć i wyłączyć. Nie mam pojęcia na czym polegało jego działanie, dom należał do mojego narzeczonego ja wprowadziłam się już do gotowego. A jakoś nigdy nie miałam potrzeby poznawać tajemnic działania mechanicznych rzeczy, wystarczyło mi żeby działały. Jeśli dostanę elektroniczny termometr w sklepie to oczywiście kupię, w inny sposób raczej nie zdobędę, chyba, że mogę pożyczyć z jakiejś pracowni uniwersyteckiej, jak będą mieć to mi dadzą. Sama jego obecność nie wpływa raczej na sprzęty w jakiś konkretny sposób, jego działalność już tak. I kiedy w hotelu się zdenerwował, wtedy wszystko zachowywało się jakby było niskie napięcie(mam nadzieję, że dobrze piszę), nawet sąsiednie pokoje. Dyktafon mogę zostawić jak najbardziej. I zwrócę uwagę na elektronikę.
Do tGWHunter. napisałam tak bo jeszcze ze szkółki niedzielnej pamiętam, że im dusza bliżej Boga tym szatan bardziej wojuje, ale mylić się mogę, a Twoja możliwość może jest rzeczywiście logiczniejsza.
Dowiedzieć się o co mu chodzi. No tak proste tylko troszkę trudne w wykonaniu. Ja cały czas gdzieś tam w środku mam nadzieję, że wytłumaczenie będzie racjonalne.
Dziękuję za zainteresowanie, moim problemem. i przepraszam za mało składną poprzednią odpowiedź, ale pisałam ją dość późno w nocy.

Dyktafon kupię jeszcze dziś. Ja muszę przyznać, że nigdy Uroja nie słyszałam, widuję go też tylko chwilami, inni mieli więcej szczęścia. Na moje pytania o powody jakie nim kierują, jak pisałam nie odpowiada, jedyne co się dzieje wtedy to, to dziwne uczucie dotyku na dłoni lub ramieniu. Jutro pójdę do biblioteki, tam mają całą prasę. Spróbuję też może znów znaleźć jakiś sklep z ezoteryką, mam nadzieję, że tu pójdzie mi lepiej;)
Jeśli chodzi o temperaturę to nie zauważyłam jakiegoś konkretnego jej spadku. Oglądałam ”6 zmysł” i wiem, że teoretycznie powinnam czuć chłód na plecach, czy coś takiego. Niestety nic.
Ze sprzętem elektrycznym pisałam jak jest. Raczej żadnych anomalii, piszę raczej, bo samo włączający się ekspres nie jest niczym normalnym wg mnie( oczywiście jeśli się go wcześniej nie zaprogramujęWink). No i ten przypadek w hotelu, kiedy czuć było napięcie, wtedy światło było ”przygaszone” (świeciło mniej intensywnie-jakby słabsze napięcie?).
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że on nie chce ze mną ”rozmawiać”, po prostu jest, wiem, że to zupełnie niedorzeczne.
Jakaś informacja mi ciągle umyka- to takie frustrujące.
Muszę się skupić, ale teraz za dużo nakładłam sobie do głowy różnych moich teorii. Ostatnio bardzo źle śpię, śnią mi się różne niedorzeczności, moja podświadomość radzi sobie z jawą po swojemu. Przepraszam za prywatę, mój umysł jest skołowany, bo nie umie rozwikłać zagadki.

Witam! Przepraszam za długą nieobecność, ale kilka rzeczy musiałam posprawdzać, dodatkowo komputer mi umarł(lub popełnił samobójstwo, co by mnie nie zdziwiło) i w końcu przeprowadziłam się do nowego domu:)) Zresztą jego kupno to też dziwna sprawa, i tak samo jak poprzedni jest zupełnie na uboczu, bo narzeczony ceni sobie prywatność(nie wiem jak teraz udaje mu się przeżyć w centrum miasta) ja po ostatnich wydarzeniach wolałabym mieszkać bliżej ludzi, nieważne.
Jeśli tak Ci się podoba wschodnie wybrzeże, to może kiedyś mnie odwiedzisz;) Chociaż Nowy meksyk to już nie koniecznie wybrzeże Wink Ja zanim się usamodzielniłam i kiedy tato jeszcze pracował mieszkałam w wielu miejscach(nawet rok w Japonii) najbardziej chciałabym mieszkać w Norwegii albo na wybrzeżu Lazurowym, ewentualnie góry Świętokrzyskie lub Floryda. Lecz nie będę was teraz zanudzać moją biografią.
Byłam u egzorcysty, wiecie jak trudno, wbrew pozorom, dostać się do takiego księdza. Powiedział, że opętana nie jestem, jednak jest jakaś „nieczysta” istota, energia, która „przywarła” do mnie. Z całą pewnością nie jest to demon, i on się z czymś takim jeszcze nie spotkał, spróbował odprawić jakiś rytuał, żeby to coś trzymało się z daleka, lecz zaznaczył też, że to pomoże kiedy to coś będzie próbowało mnie opętać. Dodatkowo powiedział żebym wierzyła, modliła się, itp. to może odpuści. Najbardziej podoba mi się słowo „może”.
Zwiedziłam też kilku jasnowidzów, mediów, wróżek( czy jak to się tam jeszcze nazywa). Większość wróżyła mi coś w rodzaju przystojnego bruneta, dwójkę dzieci przed ukończeniem studiów i dobrze zdanych testów po szkole średniej(może i wyglądam młodo, ale bez przesady). Jedna kobieta natomiast powiedziała, że nie może mi pomóc. Jednak po namowach zlitowała się i przyjęła mnie. Była bardzo wystraszona, zdradziła, że jeśli powie mi za dużo to ściągnie na siebie gniew, czyj? Tego nie chciała mi wyjawić. Powiedziała, że jest siła, która rości sobie do mnie prawo, oraz, że wokół mnie jest zgromadzona duża energia. Ta po tej wizycie wszystko mi się rozjaśniło, teraz to już jestem pewna, że wpadnę w jakąś paranoję. Dodatkowo jeszcze sama muszę odkryć czemu temu komuś tak na mnie zależy, kawałek ciasta. Podobno mają mi pomóc sny, ale ja przeanalizowałam je już, wytłumaczenie łatwe i nawet laik poradziłby sobie.
Numer z dyktafonem nie zadział, historia podobna do kamery. Teraz wpadłam na pomysł nagrywania moich rozmów, może coś w tle wyłapię. Jedyne dziwne odgłosy, to od kiedy wyjechał mój narzeczony, czasem w nocy budzę się bo czuję jakbym słyszała jego szept(ale to też logiczne). Przekonałam się także, że nie potrafię robić zdjęć, jeśli już uda mi się złapać Uroja to w miejscu gdzie on powinien być jest tylko jakaś plama, jakbym palec wsadziła przed obiektyw.
Portret pamięciowy jest zrobiony przez specjalistę policyjnego, trzy osoby opisywały Uroja, i ich relacje były na tyle zbieżne, że nie było wątpliwości, że to jedna osoba. Zresztą ten portret potem dałam moim studentom, którzy przeszukiwali archiwum biblioteki szukając śmierci lub wypadku tej osoby, lub jakiejś „niezwykłej”. Nic nie znaleźli.
Jeśli ta osoba istniała by tylko w moim umyśle to pod hipnozą wyszłoby. Jego zachowanie jest bardzo zależne od mojego nastroju, np. jeśli jestem zła, schodzi mi z drogi, tzn. robi minimalny hałas itp., jeśli jestem smutna robi te rzeczy, które zawsze poprawiają mi humor, np. gorąca kąpiel. Podobnie jeśli jestem zadowolona, zmęczona itd. Nawet kiedy są u mnie znajomi zachowuje się jakby mi pomagał, chłodzi wino, szykuje kieliszki czy przekąski etc. ale w ich obecności nie ukazuje się tak otwarcie, jedynie gdzieś przemknie i nikt nigdy nie zauważył nic dziwnego. Natomiast jest zupełnie nieobecny, kiedy jestem z narzeczonym.
Teraz proszę odpowiedzcie mi na kilka pytań:
1.Czy jeśli przyjmiemy hipotetycznie, że jest to ten sługa, to czy mógł się przyplątać do mnie, jak bezpański pies?
2.Co to jest ten świat astralny, bo definicji dla laików znaleźć nie mogę?
3.Czemu to jest niepokojące, że on nie chce nawiązać ze mną kontaktu?
Przepraszam, że zanudziłam was moim wypracowaniem.

Witam! Dziękuję za odpowiedź, niestety nic się nie wyjaśniło a jedynie bardziej zagmatwało.
Teraz jestem na wakacjach i wypoczywam od wszystkiego także od wszelakich zjawisk dziwnych. Jestem z narzeczonym więc mam święty spokój, bo jak wspominałam kilkakrotnie Urój przy moim narzeczonym jest jakby nieobecny.
Niemniej jednak trudno mi zupełnie się zdystansować do ostatnich zdarzeń. Napiszę wszystko czego dowiedziałam się rozmawiając ostatnio z moimi bliskimi odnośnie dziwnych zjawisk, nie wiem co jest ważne, a co nie, więc postaram się zrelacjonować wszystko, a Wy zwrócicie uwagę na ważniejsze rzeczy. Po pierwsze pytałam o jakieś dziwne zjawiska dotyczące mojej osoby. Dowiedziałam się, że jako dziecko miałam podejrzenie choroby neurologicznej. Potrafiłam patrzeć godzinami w drzwi ciemnego pokoju, lub w ciemne okno i śmiać się, aż się zanosiłam. Badania nie wykazały żadnych anomalii. Kiedy miałam 2-2,5 roku rodzinę obudził mój krzyk, kiedy wszyscy przybiegli do mojego pokoju, mnie nie było. Darłam się w niebo głosy na trawniku, a pies stał przy mnie i ujadał jak szalony gdzieś w stronę lasu. Nie jest raczej możliwe abym wyszła z łóżeczka, otwarła okno i zeszła z 2 piętra. Wszyscy przyjęli, że ktoś próbował mnie porwać. Od tamtej pory panicznie bałam się ciemności, zresztą do dziś czuję się nieswojo w zupełnych ciemnościach. Tylko, że lęk przed ciemnością jest lękiem podstawowym. Także nie wiem ile w tym nadprzyrodzonego, a ile zwykłego życia. Po drugie nigdy żaden pies na mnie nie szczekał, czy się rzucał, podobnie zaufanie kotów zdobywałam od razu. Do dziś dość często zdarzają mi się złudzenia optyczne, poza tym mam dość bogatą wyobraźnię, dlatego nie przywiązywałam nigdy do takich rzeczy wagi. I jeszcze coś na co zwróciła mi uwagę moja siostra. Mam coś w rodzaju przeczuć, nie jest to tak jak na filmach gdy ktoś ma dar jasnowidzenia i widzi jakąś sytuację. Ja mam tak, że np. rozmowa zejdzie na tory jakiejś osoby i nagle przez głowę przebiega mi myśl, jakieś wydarzenie związane z tą osobą, i najczęściej sprawdza się, tylko, że to można wytłumaczyć działającą podświadomością, która wychwytuje nieco czujniej niż innych sygnały podświadomie wysyłane przez inne osoby( zagmatwałam chyba nieco, ale jesteście sprytni i na pewno zrozumiecie, co autor chciał powiedzieć przez;)).
Zapomniałabym napisać, mój przyjaciel zrobił portret psychologiczny Uroja. Dość ciekawy jest fakt, że ma dużo cech mojego narzeczonego. Ja również zauważyłam, dokładnej przyglądając się zachowaniu „mojego przyjaciela”, że w wielu sytuacjach zachowuje się jak Nick. Dodatkowo pisałam wam kiedyś o budzących mnie w nocy szeptach. Nagrałam kilka moich rozmów telefonicznych, i kilka sytuacji kiedy byłam sama. Oddałam to do nas do pracowni, żeby mądrzejsi ode mnie się tym zajęli. Na bardzo dużym „pogłoszeniu” słychać męski szept, niestety praktycznie nie można zrozumieć co mówi.
Czuję się jakbym trafiła do jakiegoś labiryntu, to jest wszystko jakieś irracjonalne.
Macie jakieś zdroworozsądkowe teorie na ten przypadek? Jestem niezmiernie wdzięczna za każdą próbę pomocy. Pozdrawiam i przepraszam za formę wypowiedzi, ale zmiana czasu mnie dobija.

Dziękuję bardzo za to, że zainteresowaliście się moją sprawą. Ja wymyśliłam 3 teorie, jedna bardziej abstrakcyjna od drugiej, w dodatku do każdej mam jakieś ale. Postanowiłam się z wami podzielić nimi, zawsze co dwie głowy to nie jedna Wink, poza tym Wy w tych sprawach macie większe doświadczenie, dlatego też będziecie mogli bardziej krytycznym okiem spojrzeć na to, dodatkowo Wy macie dystans, którego niestety mi brak, z przyczyn oczywistych.
Wytłumaczenie nr 1. sprawcą całego zamieszania jestem ja. Być może bogata wyobraźnia i częste przewidzenia to tylko racjonalizacja jakiej dokonałam, żeby wyjaśnić rzeczy dla mnie nie pojęte, z którymi się spotykałam, zastanawiam się, czy nie mogłam powołać, stworzyć Uroja, ponieważ byłam obciążona pracą i podświadomie nie chciałam, zostawać sama. W jakiś sposób wygenerowałam sobie coś na obraz mojego narzeczonego. Tylko wtedy nie zgadza mi się kilka faktów, po pierwsze ta siła, która podobnież rości sobie do mnie prawo (czy możliwe, aby twór stał się tak silny, poza tym zaborczy nigdy raczej nie był). Poza tym ja nie umiem pogodzić się z tym co teraz się dzieje wokół mnie, czy mogłabym zatem wymyślić Uroja? Trochę naciągane.
Teoria nr 2. podobna do Twojej Ashir. Czyli Urój to Nick”a serwitor. Na to wpadłam kiedy zaczęłam czytać więcej na temat serwitorów i magii, tylko, że wówczas wszystko wydawało mi się podejrzane, jak pisałam wcześniej łącznie z bractwem studenckim, pierścionkiem zaręczynowym i tym podobnymi. To jest totalnie nierealne. Nie wyobrażam sobie mojego narzeczonego w roli czarownicy. A z tego co się orientowałam trzeba być dość dobrym w te klocki, aby bawić się czymś takim. Nie to nie możliwe, fakt, może zachowywał się troszkę dziwnie, ostatnio, ale to już raczej będzie moje wyczulenie, a nie realia. Poza tym on na sferę duchową czy jak ją nazwiemy ma jeszcze bardziej krytyczne spojrzenie niż ja. Tak, już wyobrażam sobie naszą rozmowę „Cześć jak Ci minął dzień, a tak przy okazji czy jesteś wiedźmą?”- absurd w czystej postaci. Wiem jak ja bym zareagowała jeszcze pół roku temu na takie sensacje, dlatego nie trudno mi przewidzieć jego reakcję.
Tak przeszliśmy do 3. jeszcze bardziej oderwanej od rzeczywistości niż dwie poprzednie. Być może temu komuś, tej sile, czy co tam jeszcze jest nie chodzi wcale o mnie i ja jestem jakby statystą w tej sztuce, może z jakiś powodów chodzi o mojego narzeczonego. On zawsze dostaje to czego chce, jakoś tak życie mu się pomyślnie układa. Zastanawiam się, czy może w jego życiu ostatnio nie dzieją się jakieś dziwne rzeczy, a nie mówi mi o nich z tego samego powodu, dla którego i ja milczę. Ta teoria wzięła się głównie z moich snów. Jedna kobieta powiedziała, że tam mam szukać odpowiedzi. A już od dość długiego czasu śni mi się jakieś zgromadzenie, coś w tym rodzaju i wśród nich jest mój narzeczony. To bez sensu.
Przepraszam za długie okresy między wypowiedziami, ale jak pisałam teraz jestem na wakacjach, już praktycznie kończę, a mamy zasadę, że podczas wolnego nie korzystamy z komputera (i tak nagięłam tę zasadęWink) i komórek służbowych. Dodatkowo ostatnio jestem bardzo niebezpieczna dla siebie samej, nie dawno myjąc naczynia dość mocno się pocięłam,(i pisanie na komputerze było praktycznie nie możliwe) do dziś nie wiem jak to zrobiłam, chyba jestem zbyt skupiona na czymś innym, bo mniejszych wypadków nawet nie liczę.
I jeszcze jedno, bardzo ciepło zrobiło mi się gdy czytałam Twoje słowa Ashir. W ogóle nie liczyłam na tak ciepłą reakcję was wszystkich. Dziękuję.
No tak i byłaby jeszcze zapomniała czyjego gniewu mogła bać się ta kobieta, która obawiała się, że powie mi zbyt dużo?
Jakbym układała puzzle z 1000 kawałków, na których jest samo bezchmurne niebo, wszystkie puzzle do siebie niby pasują, a naprawdę, żaden nie chce wejść na swoje miejsce.

Czyli w czasie projekcji astralnej można być w 2 miejscach jednocześnie (aktywnym, bo kiedy Urój jest ze mną, mój narzeczony najczęściej jest na spotkaniach) i przybierać inną postać?
Pytając o gniew, chodziło mi konkretnie o tą kobietę, która nie chciała mi pomóc aby nie ściągnąć na Siebie czyjegoś gniewu, niestety nie wiem czyjego. Mówiła też coś o sile, która uważa, że ma do mnie prawo (nie umiem tego dokładnie przetłumaczyć), i tak sobie myślę, że może chodziło o gniew tego czegoś.
Jeśli natomiast chodzi o Nevadę to nic tam ciekawego nie ma, tylko piasek i wszelkiego rodzaju paskudztwa pełzające, ewentualnie Las Vegas i tam chyba największych kosmitów można spotkaćWink Jeśli chodzi o Strefę 51 to ludzie mogli coś widzieć przez mocno grzejące słońce, ja osobiście, będąc jeszcze piękna i młoda byłam kilkakrotnie z przyjaciółmi (kilkoro wierzących w zjawiska niewytłumaczalne) w pobliżu i nigdy nic nie zauważyliśmy. Raz tylko podeszliśmy za blisko i wojsko się nami zajęło. Mieliśmy szczęście, że nie weszliśmy dalej bo dziś pisałabym z celi. A tak jeszcze tatuś dał radę coś załatwić i dostałam szlaban do końca życia. Oczywiście od miejscowych dostaniesz całą garść opowieści i gadżetów, bo turystyka kwitnie. Do Meksyku też parę razy zawędrowałam i też jakoś nigdy nie zauważyłam nic niepokojącego, może miałam pecha;) Jak byłam teraz w Polsce dowiedziałam się, że gdzieś na Jurze jest jakiś człowiek, co się interesuje UFO, niestety nie pamiętam miejscowości dokładnie, gdzieś koło jakiś ruin, dopytam się. Podobnież ma jakieś zdjęcia czy filmy własnoręcznie wykonane. Lecz jak mówię jest to tylko dowód ze słyszenia;)
Dopytałam o tę miejscowość, nazywa się Mirów, zresztą jeśli się tym zajmujecie to już pewnie o tym wiecie, ale napisać nie zawadzi. Dowiedziałam się jeszcze, że niedaleko Mirowa jest Myszków i tam jest jakiś nawiedzony dom, podobnież kiedyś nawet ktoś z telewizji tam był. Więcej niestety nie wiem.
Alex1990, żałuję, że nie mieszkam bliżej strefy 51, wtedy mógłbyś chociaż u mnie przespać się i pojeść, wtedy koszty wynosiłyby jedynie cenę biletu. Niestety od mojego domu do Nevady jest ładny kawałek drogi.

jagienia
Witam! Przepraszam bardzo za długą nieobecność, ale kilka spraw się wydarzyło, jednak wszystko po kolei.
Masz na myśli coś w rodzaju losu, przeznaczenia, fatum, karmy? Szczerze nie wierzę w takie rzeczy jestem przekonana, że nasze życie kształtujemy my sami i głównie od nas zależy jak się ono potoczy. Chociaż nie będę ukrywać, że mojemu narzeczonemu bardzo pasowałoby abym z nim zamieszkała w NY. To chyba jedna, jedyna rzecz, która w życiu nie poszła po jego myśli Wink
Znalazłam ostatnio, zupełnie przypadkiem u bliskiej mi osoby dziwne przedmioty i chciałam zapytać, czy spotkaliście się kiedyś z nimi. Zostałam sama w mieszkaniu u tej osoby i szukałam kartek, żeby coś zapisać, w jednej szafce znalazłam w misce z jakimś zielem sztylet pofalowany, widziałam nie raz ten sztylet ale ładnie wyeksponowany, kiedyś dowiedziałam się, że to pamiątka rodzinna, ma czarną rękojeść z jakimiś znakami. Kiedy zapytałam potem o to dziwne miejsce dla pamiątki oznajmiono mi, że jest czyszczony. Dziwne, bo wiem doskonale, że wszystkie przedmioty ze srebra, itp. osoba ta oddaje do czyszczenia. Dodatkowo w szafce znalazłam jakieś kamienie, wyglądały mi na kryształy, ale nie znam się dokładnie, były też duże kolorowe świece, nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Zgubiłam gdzieś książki, które zakupiłam(jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się nic podobnego), na necie nie chcę szukać informacji o tym, ponieważ moja wiedza jest na tyle nikła, iż nie będę umiała oddzielić prawdy od wymysłów. Wolę was zapytać, czy spotkaliście się kiedyś z podobnymi przedmiotami, czy to tylko moja przewrażliwiona wyobraźnia podejrzewa wszystko i wszystkich?
Jeszcze jedna sprawa. Od kiedy pamiętam podczas snów zawsze wiedziałam, że śnię, dostarczało mi niezłej frajdy modyfikowanie rzeczywistości sennej. Mam widocznie dość dużo energii mentalnej i świadomość rzadko się wyłącza. Jednak od kilku dni mam sny, podczas których jestem przekonana, że to rzeczywistość. Najpierw czuję jakby ktoś popychał mnie w plecy, potem jakbym leciała, jakkolwiek absurdalnie by to brzmiało(na szczęście to sen) otaczają mnie gwiazdy. Podczas lotu słyszę różne głosy, kątem oka dostrzegam jakieś postacie. Na koniec spotykam się z Urojem. To znaczy nie raz wygląda tak jak na co dzień, nie raz jest zupełnie nie podobny do człowieka, w sumie sama nie wiem do czego jest wtedy podobny, jednak wiem, że to on. Zawsze mówi do mnie głosem Nicka „jestem tu dla Ciebie” po czym czuję coś w rodzaju szarpnięcia i budzę się. Podczas snu jak i po nim mam bardzo silne poczucie swobody, nie do opisania. Zresztą trudno mi zrelacjonować wam te sny są tak absurdalne i jednocześnie rzeczywiste, że wydają nie nie możliwe do opisania, to trzeba przeżyćWink.
I jeszcze jedno, zauważyłam ostatnio, że czasem, w momentach kiedy Urój jest najmniej aktywny(praktycznie w ogóle), lub kiedy budzę się z przeświadczeniem, że słyszę Nick’a szept, czuję wtedy taki charakterystyczny zapach, nie potrafię dokładnie określić jaki, ale bardzo przyjemny. I jeszcze odnośnie temperatury, bo wiem, że ktoś pytał o jej zmiany, również kiedy Urój jest jakby nieobecny czuję czasem coś w rodzaju przenikającego zimna, aż dreszcz przechodzi, tylko przez chwilę.
Chyba dzieje się ze mną coraz gorzej, jak myślicie?

Moje zdolności plastyczne są bliskie zeru ale spróbuję coś stworzyć. Zdjęcie będzie raczej trudno zdobyć, bo po pierwsze mieszkamy kawałek od siebie a po drugie trudno będzie wytłumaczyć czemu biegam z aparatem po cudzym domu.
Praktycznie od rana nad tym ślęczę i stwierdzam, że na 100% jestem plastycznym beztalenciem, w dodatku ten głupi skaner nie chce współpracować, a za chwilkę muszę wychodzić. Więc postanowiłam, że spróbuję wam opisać ten nieszczęsny sztylet, tak będzie szybciej i z całą pewnością łatwiej go sobie wyobrazicie niż oglądając moje karykatury.
Pisałeś, tGWHunter, że Indianie używali zupełnie nie podobnych do naszych sztyletów. Ten jest dość charakterystyczny, ale nie odbiega wg. mnie wyglądem od standardów. Przypomina trochę nożyk do otwierania listów, ma około 6in, jest ostry z dwóch stron, zakończony szpicem, ostrze jest falowane, wykonane ze srebra, rzeźbione. Rękojeść czarna, z jakimiś białymi żłobieniami, niestety nie mogę sobie ich dokładnie przypomnieć. Przepraszam, za brak rysunku, może wieczorem coś jeszcze zdziałam.
Pozdrawiam.

Nie wiem czy powinnam wam o tym pisać, ale w sumie już i tak wiecie dużo. Najwyżej stracicie resztki dobrej opinii o mnie;). Do tej pory cała sprawa mnie irytowała, dziś w nocy się przeraziłam. Miałam bardzo dziwny sen, albo złudzenie, sama nie wiem. Obudziło mnie coś w rodzaju śpiewu dochodzącego z zewnątrz. Ponieważ z okna nic nie widziałam postanowiłam sprawdzić co się dzieję. Pies też dziwnie się zachowywał, skamlał, kręcił się w kółko, był bardzo niespokojny. Urój też zachowywał się bardzo dziwnie, robił wszystko, żebym nie wychodziła. Kiedy wyszłam dostrzegłam postać kobiety ubraną na jasno, pies skowyczał i warczał, ale za żadne skarby nie chciał wyjść poza werandę. Kobieta przeczesywała włosy, kiedy podeszłam, chciałam sprawdzić, czy nic się nie stało, poza tym nie przywykłam do gości na moim trawniku, spojrzała na mnie, przestała śpiewać. Jej twarz była jakaś taka dziwna, piękna, ale przerażająca, do tej pory żołądek mi się przewraca, kiedy to sobie przypomnę. Żałuję, że nie próbowałam z nią porozmawiać, uciekłam do domu, kiedy spojrzałam przez drzwi, nikogo nie było. Czuję się strasznie, potrzebuję trzeźwego spojrzenia na całą tę sprawę. Nie wiem, może mnie teraz powinniście zgadać, wysłać do lekarza, może coś takiego by mi pomogłoWink Chyba przez całą tę sprawę wpadam powoli w jakąś prawdziwą chorobę psychiczną. Najgorsze jest to, że ta postać wydaje mi się dziwnie znajoma, umówiłam się już na seans hipnotyczny, może coś da.
Przepraszam za zanudzanie i dzielenie się moimi paranojami;)

Witam! Twój, Brylu, sposób już sprawdzałam, zawsze odpowiedzią było jedno ”dotknięcie”, nawet jeśli pytania się wykluczały np. chcesz czegoś i jesteś tu bez powodu. Próbowałam także tablicy do wywoływania duchów, żadnej reakcji. Nie mniej dziękuję za zainteresowanie moim problemem.
TGWHunter, dziękuję za racjonalną reakcję, sądzę, że mógłbyś się sprawdzić w roli terapeuty, może jakieś przekwalifikowanie;). Sztylet stary nie jest to wiem, z dokumentu przedmiotu wychodzi mu jakieś 100 lat, widziałam już go wiele razy i on sam w sobie nigdy we mnie strachu nie wzbudzał, jednakże zdziwił mnie nie typowy sposób przechowywania, dlatego wolałam się zapytać.
Odnośnie omamów, żyję dość intensywnie, ale aktualnie stresu nie mam, tzn. miałam okresy w życiu kiedy napięcie było większe a stres chwilami przechodził w dystres i nic dziwnego się nie działo. Poza tym jak pisałam na początku tematu pierwsze co zrobiłam po badaniach to poszłam do terapeuty. Więc orientuję się mniej więcej jaki jest mój stan psychiczny. Dodatkowo jeśli przyjmiemy, że ta kobieta jest omamem złożonym wówczas powinnam iść na odział zamknięty, bo to nie było złudzenie a cała rozbudowana sytuacja. Od przebudzenia zresztą nie myślałam, że dzieje się coś dziwnego, potem kiedy zobaczyłam postać pomyślałam, że to może jakaś bezdomna, lub osoba np. z fugą. Dopiero kiedy się odwróciła, spanikowałam. Dziwne zachowanie psa(teoretycznie obronnego) i Uroja dopiero później skojarzyłam. Dziś w nocy kiedy znów obudziła mnie(a wzięłam tabletki nasenne, po których śpię jak zabita) postanowiłam rozmówić się z nią, jak wspominałam sytuacja mnie bardziej nuży i drażni niż przeraża(od początku tych niedorzecznych wydarzeń, przeraziło mnie tylko to spojrzenie, ta twarz tej kobiety). Dziś jednak byłam przygotowana, kiedy podeszłam oznajmiłam, że jest na moim terenie, aby powiedziała kim jest i czego chce, ona nadal śpiewała - szlochała, kiedy ponowiłam pytanie. jak by to napisać, żeby wyszło mądrze jakby rozpłynęła się, odpłynęła powiewem wiatru. W sumie to wolałabym aby to był sen, bo wczoraj w nocy, podczas jej pierwszej wizyty uciekając zbiłam rzeźbę, Nick’a niedawny nabytek.
Chociaż pewnie masz rację i to tylko moja wybujała fantazja.

Witam! Szczerze to nie wiem Alex1990 jak zareagować na Twojego posta. Miło mi, że tak uważasz. Dziękuję za zaangażowanie ale proszę nie przeceniaj mnie. Co do historii, to trudno mi określić czy jest typowa, czy nie. Przypadkowość zdarzeń, nie wiem. Może niektóre się tylko łączą a niektóre to przypadek zniekształcający cały obraz.
Nick skończył pracę w NY i wrócił do domu, w sumie to bardzo nagle. Miałam nadzieję, że będzie spokojnie jak zawsze kiedy jest ze mną. I Urój rzeczywiście odpuścił, skończyły się też dziwne sny, ale kobieta została, słyszę ją co noc. Kilka razy wychodziłam, ale Nick mnie zawsze przyuważył, moją wymówką było, że coś usłyszałam. Jednak będę musiała z nim poważnie porozmawiać i powiedzieć wszystko. Tylko nie teraz, jest jakiś nerwowy, chyba i jego dopadł kryzys, choć jego niepowodzenie się nie ima. Zapędziłam się, przepraszam.
Jeśli chodzi o to coś odwiedzające co noc mój ogródek, to chyba rzeczywiście jest wytwór mojej wyobraźni, pod hipnozą nic nie wyszło, pomimo, że mam przeczucie, iż powinnam ją znać. W jej zachowaniu nie ma nic z zachowania Uroja, dodatkowo jest w niej coś mocno niepokojącego. Wy nie spotkaliście się z czymś podobnym do kobiety, co siedzi w ogródku i się drze w nocy??
Zazdroszczę Ci Alex1990 i pozostałym otwartości umysłu, dla mnie wszystko to pomimo upływu czasu jest tak absurdalne jak na początku.
Jeśli chodzi o sprawę mnie i klucza, to przepraszam ale to niemożliwe. Zawsze wiedziałam co trzeba zrobić, umiałam znaleźć wyjście, zawsze byłam i nadal jestem cholernie dobra w tym co robię. Bycie pionkiem w sprawie, w której błądzę po omacku jest dla mnie wyjątkowo trudne, bycie kluczem jest niemożliwe, nie mogę być nieświadomie głównym aktorem.
Przepraszam, ale nie zrozumiałam z tymi rzeczami przywiązującymi się do człowieka.
Pozdrawiam.
Kilkakrotnie zastanawiałam się jak to napisać.
Znów mam problem, tym razem jestem przerażona na poważnie i już zupełnie nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, boję się, jestem skonfundowana. Może po kolei Dziś w nocy znów obudził mnie ten dziwny śpiew-płacz, gdy wyjrzałam na zewnątrz zobaczyłam jak mój narzeczony stoi naprzeciwko tej kobiety, coś robił, nie widziałam dokładnie, wokół paliły się świeczki. Do tej pory zawsze wpierał mi, że nic nie słyszy. Kiedy to zobaczyłam zamknęłam wszystkie drzwi, kiedy skończył i chciał wejść do środka kazałam mu się wynosić, wyrzuciłam tylko portfel i kluczyki do samochodu, może powinnam była porozmawiać ale bałam się. Kiedy Nick odjechał jak zwykle bywało wrócił Urój, miałam dość, kazałam mu iść sobie, włożyłam w to całe moje przerażenie i złość, która się we mnie uzbierała, nie wiem czy dlatego, ale Urój znikł. Przy pomocy tabletek udało mi się usnąć. Obudził mnie przeszywający ból, coś cięło mi skórę, nie widziałam nikogo, pies ujadał jak szalony, uciekałam na oślep, kilkoma rzeczami dostałam. Czułam, że to nie Urój, nigdy się tak nie zachowywał, nie wiem czemu ale zaczęłam wołać Uroja, zaczęło się uspakajać, rzeczy ciskane były słabiej, w końcu wszystko się uspokoiło, dopiero wtedy poczułam, że zrobiło się cieplej, wcześniej panowało przeszywające zimno. Po tym zdarzeniu Urój przygotował mi kąpiel. Zachowywał się troskliwie, jak wcześniej, pies też się uspokoił. Na ciele, głównie na rękach jestem pocięta, jakby jakimś ostrym, gładkim narzędziem. Nie wiem co robić, czułam, do tej pory czuję, że to nie był Urój. Boję się. Nick dzwoni od rana, nie chcę z nim rozmawiać, nie wiem jak by to miało wyglądać, muszę ochłonąć i poukładać sobie wszystko.

Katabas
Witam wszystkich, to po pierwsze, po drugie przeczytałem wszystko dziś. Wybaczcie, że będę może mało delikatny, ale czy Wy naprawdę interesujecie się zjawiskami nadprzyrodzonymi? Biedna dziewczyna dała wam tyle wskazówek, że sprawa mogła być dawno rozwiązana. Jeżeli chcecie się dalej zajmować tą tematyką radzę uzupełnić wiedzę, bo może być niebezpiecznie, w razie czego służę pomocą. I uprzedzam nie chciałem nikogo obrazić a jedynie uczulić na tym punkcie, jesteście na dobrej drodze, ale jeszcze za mało wiecie. Szacunek dla was, że próbowaliście pomóc i stanowiliście coś w rodzaju grupy wsparcia.
Ad rem zajmuję się tą tematyką od jakiegoś czasu i dla mnie sprawa wygląda następująco. Bractwo studenckie Twojego narzeczonego to zapewne S&B, pierścionek, który dostałaś to 3 kamienie(prawdopodobnie brylanty) w trzech spiralach. Domyślam się też co jest zawarte w tatuażu (ale to na prywatnie). Dalej świeczki, które znalazłaś zapewne były w kolorach zielonym, brązowym, niebieskim i czerwonym. Sztylet, który opisała dziewczyna jest wręcz podręcznikowym Athame, z tego co widzę, dość drogim, wkłada się go często do ziół, aby przeszły magiczną mocą. Poszukaj u tej osoby w domu, powinien być jeszcze podobny, ale cały biały, jakiś kielich, z tego co wiem o tej osobie, z Twojej relacji, też będzie drogi i bogato zdobiony, i kryształki prawdopodobnie się też znajdą (napisz czy to nie u Twojego narzeczonego znalazłaś to?). Jeśli chodzi o Servitora, bo mi również Urój na niego wygląda, to nie masz się czego bać, jeśli był do tej pory przyjazny to z pewnością mu nie odbije ponieważ mag, który go stworzył musiał być potężny, a zatem wiedział też doskonale co robi, (uwierzcie zabawa z takimi tworami jest bardzo trudna), potrzeba wiele wiedzy i jeszcze więcej praktyki aby stworzyć tak złożonego Servitora. Ktoś się dla Ciebie, dziewczyno nieźle natrudził i wydał sporo energii. Jak na moje oko to wysłaniec miał Cię chronić, a wysłańcy często przejmuję cechy ich stwórcy, stąd zazdrość o Twoją osobę. Dodatkowo wg mnie mieliśmy już co najmniej 3 Servitory, ponieważ po takich zachowaniach jak wtedy z Twoim przyjacielem, żaden poważny człowiek nie zostawił by takiego tworu aby egzystował dalej. Chyba nie muszę dodawać, że wg mnie magiem jest Twój narzeczony. Sama pisałaś, że wszystko zawsze idzie po jego myśli, wspominałaś o symbolach, o upodobnieniu Servitora do jego twórcy już pisałem, że nie wspomnę o nocnej przygodzie, o której pisałaś.
Zjawa z nocy wygląda mi na Banshee,powiedz,czy Twoja rodzina nie ma korzeni w Irlandii, względnie rodzina Twojego narzeczonego (pytam także o niego ponieważ z tego co piszesz jesteś, jakby to napisać wyjątkową osobą, jeśli chodzi o zjawiska paranormalne, ale o tym później). Banshee są związane z rodzinami Irlandzkimi i pojawiają się przed śmiercią któregoś z członków. Według moich obserwacji wynika, że osoba, która ma umrzeć widzi Zjawę, natomiast pozostali członkowie rodziny jedynie ją słyszą. Ona sama nie jest ani dobra, ani zła. Czyli zdaje mi się, że było pisane Ci umierać (wybacz tą złą wiadomość), prawdopodobnie Twój narzeczony słyszał płacz i dlatego wrócił, temu też przypisałbym jego zdenerwowanie, dowiaduje się, że jego narzeczona ma umrzeć. Słyszałem, że jest jakiś rytuał odpędzenia zjawy, sam jeszcze się z tym nie spotkałem. Trzeba być bardzo potężnym aby podjąć z nią pertraktacje po pierwsze musi czuć przed taką osobą respekt i strach po drugie ta osoba musi mieć coś co może dać w zamian, nie mam pojęcia co to może być i jak można przekupić to stworzenie, więc tu za dużo nie potrafię powiedzieć.
Teraz ostatnie wydarzenia, prawdopodobnie Urój miał zapisane coś jakby zawór bezpieczeństwa, kiedy byłaś na skraju wytrzymałości psychicznej znikł, powrócił do stwórcy, aby nie zrobić więcej złego niż dobrego. Atak nocny to wg mnie atak złego, mściwego ducha, takiego, któremu to wszystko jedno i którego przyciągają duże skupiska energii, w szczególności osoby, które emanują energią, a mi na taką wyglądasz. Dopóki był przy Tobie Urój dopóty nie miał do Ciebie dostępu, kiedy tylko Twoja ochrona osłabła przypuścił atak, kiedy powrócił Urój, bo był potrzebny, dwie energie się starły, jednak jak wspominałem pan servitora jest potężny więc energia Uroja także jest dość duża.

Obiecałem jeszcze wytłumaczyć, dlaczego sądzę, że jesteś osobą o dużym potencjale duchowym. Po pierwsze historia Twojego dzieciństwa wg mnie widziałaś to czego inni nie widzieli, wielu ludzi utrzymuje, że wszystkie dzieci to widzą, dopiero później uczą się patrzeć na świat oczami dorosłych (eksperyment z „poziomym” i „pionowym” kotem). Jednak z moich osobistych obserwacji wynika, że tylko jednostki wyjątkowe są czułe na niewidzialnych gości. Po drugie pisałaś, że zdarzają Ci się prorocze myśli, z darem jasnowidzenia nie zawsze idą w parze wizje, czasem są to właśnie przebłyski myślowe. Zawsze wiedziałaś, że śnisz, to tak zwany sen świadomy, aby ktoś tak śnił potrzebuje medytacji i wyciszenia, niektórym przez całe życie to się nie udaje. Jeśli chodzi o ten sen, kiedy lecisz wg mnie to nie sen a projekcja astralna. Zdarzają się przypadki, że wyjść z ciała pomaga nam istota z astralu. Jeśli ktoś jest też bardzo biegły w poruszaniu się po światach równoległych, może z nich wpływać na nas. O wizytach takich pomyślałem, gdy czytałem o tym, że Urój jest czasami jakby nieobecny, wtedy czułaś dziwny zapach i chwilami przeszywało Cię zimno, tak właśnie się dzieje, gdy ktoś podczas projekcji astralnej odwiedza inną osobę, gdy światy nakładają się na siebie, czyli kiedy ciało astralne „przejdzie” przez kogoś, potwierdzał by to też fakt, że Urój się dezaktywuje podczas w czasie, gdy przebywasz z ukochanym.
Ja osobiście radziłbym porozmawiać z narzeczonym, zadał sobie wiele trudu aby Cię chronić, może milczał ponieważ wiedział jakie jest Twoje podejście do tych spraw, a może chciał Cię chronić.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki, dodatkowo pragnę zaznaczyć, że z taką ochroną nie musisz się niczego obawiać

jagienia
Nie wiem co napisać, to jakiś sen. A wszystko co napisał Katabas zgadza się. To nie może być prawda, jestem jaka jestem bez żadnej czarymarowej otoczki. Nick wiedźmą, to nie jest możliwe. O wielu rzeczach nawet nie miałam pojęcia, świat astralny, banshe, magia. Świetnie Cię rozumiem tGWHunter i Twój sceptycyzm, myślę, że tę cechę mamy wspólną. Poza tym wydaje mi się, że Katabas, nie byłeś zbyt grzeczny na początku swojego posta, wszyscy mi tu próbowali pomóc jak mogli. A i wiedzę mają ogromną, może akurat nie z tej dziedziny. Niemniej jednak stokrotne dzięki za uporządkowaną odpowiedź. Dzięki Tobie postanowiłam porozmawiać z narzeczonym, zaraz ma przyjechać, zobaczymy co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że to już będzie inna bajka;)
Pozdrawiam i dziękuję jeszcze raz.
I jeszcze jedno, jeśli można zapytać, skąd Katabas, jesteś, byłeś księdzem?
Bramin moje odwiedziny u wróżek, czy jak oni się tam nazywają jeszcze, dawno się skończyły, jak pisałam głównie poszukiwałam źródła informacji i w sumie odwiedziłam ich tylko kilkoro, większość skupiała się na kulach i innych bzdetach, był też jeden ksiądz, zresztą to już wiecie. Urój leczyć niestety nie umie, w sumie to prócz bycia nie ma żadnych nadprzyrodzonych mocy. Łatwo powiedzieć uspokój się skoro wyglądam jak krajobraz po bitwie, myślę, że za jakieś pół godziny do godziny będziemy mieli jasność. Jak Nick mi nic nie wyjaśni to chyba go własnoręcznie zabiję i żadna siła z tego z innego czy jakiegokolwiek świata mu nie pomoże. Poza tym to wszystko się jakoś tak samo wytworzyło, ja tylko sobie spokojnie żyłam. Lepiej poznawaj ludzi, łatwo powiedzieć trudniej zrobić, jak pisałam o istnieniu większości rzeczy nawet pojęcia nie miałam a inne dawno wsadziłam między bajki, więc nie mam pojęcia co ma przyciągać moją uwagę. Sztylet jak pisał Katabas znalazłam u narzeczonego, nie chciałam o tym pisać z początku, ale teraz... Pisałam, że widziałam ten nóż kilkakrotnie, pamiątka jak każda inna, jedyne co to zdziwił mnie sposób przechowywania go, i tylko dlatego zapytałam. Co do położenia Stanów, teraz chyba powoli wszystko przyjmuję do wiadomości, ale przetrawić mi to trudno.
Przyjechał.

Katabas
Witam! Cieszę się, że pomogłem, że wzięłaś sobie moje słowa do serca. Uszy do góry, daj mi proszę znać jeśli nie na forum to prywatnie jak rozmowa poszła. Zgadłaś byłem księdzem, ale to długa historia i nieciekawa. Jeśli byłem niegrzeczny przepraszam, nie takie było moje zamierzenie, widziałem wielokrotnie ludzi, którzy tragicznie skończyli bawiąc się w gry, których zasad nie znali.
Na całym świecie podobne zjawiska mają inne nazwy to co my nazywamy projekcją astralną, mnisi nazywają najwyższym stopniem wtajemniczenia, jeśli coś takiego wystąpi wśród katolików to jest to bilokacja i oznaka świętości. Dlatego też mnisi „wytwarzają” istoty podobne do servitorów, jednak nie są one tak złożone jak przykład, który mamy tu, tam jest tylko konstrukcja i dawka energii przeznaczona dla chorego, po tym zadaniu wysłaniec, nie ma z czego czerpać energii i po prostu znika. Na całym świecie róże inaczej się nazywa, ale różne znaki określają zawsze ten sam przedmiot. Jeśli chodzi o położenie Ameryki, myślę, że takich anomalii można dopatrywać się wszędzie na świecie, jednak tylko najczulsze jednostki wyczuwają te zmiany potrafią z nimi współbrzmieć, zachodzi coś na wzór zjawiska syntonii, jeśli ktoś bardziej biegły z fizyki może to porównać do mostów i wiatru. Sztylet bardziej wg mnie przypomina te z Malezji, ale nie szukałbym tak daleko, zachowując odpowiednie rytuały można wiele magicznych przedmiotów zrobić w każdym zakątku świata, ważne też aby potem zakląć w nich to co trzeba, aby „działały”. Pragnę jeszcze zaznaczyć, że sztylet nie wkłada się do ziół aby go oczyścić, Athame wkłada się do mieszanki, która potem zostanie wykorzystana do sporządzenia eliksirów itp. Czarna rączka służy pochłanianiu energii, która potem jest wykorzystywana w poszczególnych rytuałach.
Magia chaosu (a o takiej tu wg mnie możemy mówić) czerpie ze wszystkich pozostałych. Większość źródeł podaje, jakoby to była niedojrzała forma, najsłabiej zorganizowana, w rzeczywistości, prawdziwa jest tworzona przez grupę niezwykle hermetyczną i starannie dobieraną. Adepci mają obowiązkowo wrodzone zdolności, ale to temat rzeka. A ja mam dużą wadę rozdrabniania się na wątki poboczne. Chcę tylko powiedzieć, że to co inne systemy odkryły, stworzyły przez często kilkaset lat chaonici wykorzystują wg własnych potrzeb. Muszą być potężni (wiedza, doświadczenie i duża energia duchowa) inaczej skończyli by marnie, to co próbowaliby wykorzystać zniszczyłoby ich.
Bramin masz rację zjawa chciała coś przekazać, o czym pisałem już wcześniej. Powiedz Jagieniu po „rozmowie” twojego narzeczonego ze zjawą ona dała Ci spokój, tak? A opis mi jednoznacznie pasuje.
Wiedzę mam w kilku dziedzinach, jednak przy ogromie świata jest ona nikła. A i poprzedni post napisany jest bardzo niechlujnie i chaotycznie, jedynie pośpiech może mnie usprawiedliwić, miałem mało czasu, a bałem się o Ciebie dziewczyno.
Pozdrawiam wszystkich pragnących poszerzać wiedzę.
A sceptycyzm w zjawiskach paranormalnych jest bardzo dobrym patentem, jeśli tylko nie przerodzi się w ignorancję i zamknięcie się w „swoim” znanym świecie. Zatem tak trzymaj tGWHunter.


Ostatnio zmieniony przez theGreatWhiteHunter dnia Nie 12:14, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Hunters of the Weird Strona Główna -> Zjawiska Astralne / Servitor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin